W Gliwicach pojawiają się zwłoki dzieci. Cała sprawa jest bliźniaczo podobna do sprawy Kuglarza sprzed 30 lat, tyle, że sprawca od dawna siedzi w więzieniu. Idealny naśladowca, czy karę odsiaduje niewinny człowiek? Zabójca zaprasza na swoje przedstawienie, w którym bohaterowie są sprytnie wodzonymi za nos uczestnikami.
Kuglarz
Maja Opiłka
Wydawnictwo Initium
Kolejne zwłoki zdecydowanie potwierdzają, że o przypadku nie ma mowy. Po 30 latach w Gliwicach znowu giną dzieci. Tylko jak to możliwe, skoro Kuglarz przyznał się do winy i przez cały ten czas odsiaduje wyrok? Czy to zbieg okoliczności, że akurat teraz, gdy ma prawo ubiegać się o wcześniejsze zwolnienie, znowu ktoś morduje? Co więcej, tu nie ma miejsca na przypadki. Wszystkie aspekty sprawy są bliźniaczo podobne do tych sprzed lat, nawet te, które nie wyciekły wtedy do prasy. Nasuwa się pytanie: czy to świetny naśladowca, czy w więzieniu siedzi niewinny człowiek?
Artur Wroński, komisarz prowadzący tą sprawę, uchodzi za dziwaka. Naznaczony nie tylko szramą na policzku, ale i doświadczeniami z przeszłości, nie boi się najbardziej drastycznych scen i za wszelką cenę dąży do sprawiedliwości.
Sprawą Kuglarza jeszcze na studiach interesowała się mecenas Kinga Wrońska, a teraz zostaje wplątana w sam jej środek. Oskarżony wybiera ją na swojego obrońcę i skutecznie zachęca do podjęcia się tego zadania. Jednocześnie wokół kobiety zaczynają dziać się dziwne rzeczy.
Równie dziwne okazuje się zachowanie kilkorga innych bohaterów powiązanych ze sprawą. Nasuwają się liczne pytania i zbyt dużo rzeczy nie trzyma się kupy, albo jest wręcz zbyt oczywista. A czas ucieka…
Autorka wykreowała świetną fabułę. Akcja nie stoi w miejscu ani przez chwilę, a mrok i tajemnice osnuwają czytelnika gęstą siatką domysłów, powiązań i mylnych tropów. Czułam się wodzona za nos. Równie ciekawie prezentują się bohaterowie. Są barwni, inteligentni, potrafią ukrywać w cieniu cząstkę siebie, swoich motywów i tego, co ich ukształtowało.
To świetna książka od której nie mogłam się oderwać. Bardzo polecam i życzę sobie i wam więcej takich dobrych historii spod pióra autorki.
Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem.
Dodaj komentarz